Jak zmieniają się media

Jak zmieniają się media – Media, co ostatnio zauważalne nawet dla mało „wyrobionego oka” ulegają zmianom, nad którymi trudni zapanować, a przede wszystkim wskazać konkretny kierunek. Zmienia się profil, muzykę, audycje.

Jak zmieniają się media

Dziennikarze przychodzą i odchodzą, a nowi prezesi i dyrektorzy mają charakterystyczne sobie koncepcje programowe. Wszystko jak się zdaje, jest dostosowywane do potrzeb odbiorców, a jak wiadomo potrzeby te rosną i są zróżnicowane. Doświadczenie pokazuje, że nie tylko ci ludzie

„z drugiej strony odbiornika” kształtują media, ale wpływ mają też na to osoby zarządzające poszczególnymi ich sektorami.

Roszady na stanowiskach w mediach, zwłaszcza publicznych, to zjawisko tak popularne, że nie dziwi już nikogo, a w kolejnych wymianach  prezesury (następujących zarówno po wyborach parlamentarnych, jak i w trakcie kadencji) trudno jest się odnaleźć. Jak więc mają się do tego koncepcje owych prezesów bądź dyrektorów, jak zmiany przez nich wprowadzane skutkują na cele przez nich postawione i jak daleko mogą się posunąć? Co jednak najważniejsze: jak mają się przepisy o niezależności mediów publicznych (narodowych) do decyzji prezesów poszczególnych stacji?

Poniższa analiza dotyczyć będzie osoby Jacka Sobali. Jednego z najbardziej rozpoznawalnych (byłych i obecnych) dyrektorów radiowych. Karierę ma długą i ciekawą, bo wszędzie gdzie się pojawił zostawiał po sobie mieszane uczucia. Jednak najwięcej zamieszał chyba w Radiu Bis (obecnie Czwórka) i Trójce. Pierwsza  z nich z profilem młodzieżowym, o niewielkim jednak stopniu słuchalności i druga – jedna z najbardziej popularnych w Polsce, która przeszła już niejedno, co jest związane z jej zarządzaniem.

Co powinien robić dyrektor Polskiego Radia?

Rola dyrektorów publicznych stacji radiowych i telewizyjnych to m.in.: powstrzymywanie komercjalizacji, poprawa jakości i atrakcyjności tych kanałów, edukacja obywatelska, zachowanie pluralizmu informacyjnego oraz sprawne zarządzanie finansami. W Dzienniku Ustaw jest też zapisane, iż: Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu.

Nie jest nowością, że z dotrzymaniem postulatów jest problem, a pluralizm w „apolitycznych” stacjach publicznych jest niemal niezauważalny, a więc niedotrzymywany. W latach 2006 – 2010 ingerencję w niezależność mediów dało się najbardziej odczuć w dwóch stacjach radiowych: Radiu Bis i Trójce. Stery dyrektora obejmował wówczas właśnie Jacek Sobala, dziś po raz kolejny dyrektor Polskiego Radia (od 2017 roku).

Kim jest Jacek Sobala? I jak wyglądała jego prezesura w Radiu Bis?

Jacek Sobala  to dziennikarz radiowy i telewizyjny, a także aktor, mający epizod w takich filmach jak: Chrześniak, 111 Dni Letargu, Tulipan czy serialowi Zmiennicy. Jako radiowiec,  pracę zaczął w 1990 roku w Radiu Solidarność. Dwa lata później został jego dyrektorem programowym. Po utracie stanowiska w Radiu ESKA pracował jako dziennikarz prowadzący najpierw w Radio TOK FM, później w Radio Pin, a także w stacji telewizyjnej TV Puls. 1 maja 2007 objął stanowisko dyrektora Programu I Polskiego Radia, zastępując na tym stanowisku Marcina Wolskiego. Z niemal każdej stacji był odwoływany. Od 7 października 2007 prowadził telewizyjny program Jacek Sobala zaprasza na antenie TVP Info. Najczęściej jednak można było usłyszeć o nim w czasie jego prezesury w Radiu Bis (06.07. 2006 – 20.04.2007 ), wówczas zastąpił Kamila Dąbrowę i w Trójce, po Magdalenie Jethon (29.12.2009 – 26.05.2010 ).

Pan Sobala wywoływał skrajne emocje: od złości i zrezygnowania (tu radiowcy) po pochwałę (Rafał Ziemkiewicz i niektórzy forumowicze). Szczególnie nielubiany jest przez słuchaczy Czwórki (czyli byłego Radia Bis, o ile jeszcze tacy wytrwali), bo to w tej stacji namieszał najbardziej. Już na samym „wejściu” postanowił zrezygnować z autorskich audycji na rzecz „didżejskich”. Jedną z nich była kultowa wówczas dla słuchaczy audycja Maksa Cegielskiego Masala. Tym co definitywnie przesądziło o jego odejściu, a raczej wyrzuceniu były słowa wypowiedziane przez niego na antenie: Faszyści w Polsce często są związani z LPR i Młodzieżą Wszechpolską.

Po hucznych odejściach w.w Maksa Cegielskiego oraz Kuby Wątłego przyszła później kolej na  Novikę, Urszulę Kaczyńską, Michała Owczarka, Lexusa, Włodzimierza Kleszcza i Tomasza Michniewicza, którym trudno było znieść panującą atmosferę, stacje zasiliły nowe głosy. Kilku dziennikarzy ze starej ekipy znalazło zatrudnienie w Trójce (później także objętej przez Sobalę). Słuchacze musieli przyzwyczaić się do skomercjalizowania niemal wszystkich audycji i muzyki albo, co było częstszym zjawiskiem zmienić fale radiowe na  inna stację bo Biska „ Bardzo Inną Stacją” już nie była.

W geście obrony, choć nie brakowało i łez, został wystosowany list, w którym słuchacze zarzucili  Jackowi Sobali, robienie stacji „śmieciowej”, kradzież najlepszych audycji i zepsucia dwuletniej, ale ciężkiej pracy ówczesnej ekipy. Do listu dołączone zostały maile słuchaczy o znacznie cięższym tonie, żałujących odebrania im wielu audycji, m.in.: Nam zwykłym ludziom odbiera się prawo do decydowania czego tak naprawdę chcemy. Dyrektor Sobala zaplanował sobie uczynić z Biski „radio uśmiechnięte”, na razie jego działania przynoszą zupełnie odwrotny skutek. Słuchacze nie chcą kolejnej stacji z komercyjnym bełkotem. Kochaliśmy swoje radio takim, jakim było, ze starą ramówką, prezenterami i poruszaniem w audycjach niewygodnych tematów. Wielu ludzi włożyło wiele serca w to, żeby BIS był właśnie Bardzo Inną Stacją, dyrektor Sobala z sobie tylko znanych powodów chce to zepsuć, niszczy coś, co w najmniejszym stopniu nie jest jego dziełem. Nie godzimy się na to, żeby odbierać komukolwiek prawo do swobodnej wypowiedzi, nie chcemy politycznej manipulacji w publicznych mediach, nie do tego one służą. Kochamy 'swoje’ Radio BIS, stare Radio BIS, z poprzednią obsadą i chcemy, aby było jak dawniej.  W sumie pod protestem podpisało się ponad 5000 osób. Niestety, bez rezultatów. Na forach radia trwały dyskusje, do akcji dołączali się nawet artyści muzyczni: Kazik, Farben Lehre, Hey, Kult, Jurek Owsiak z WOŚP.  Przez długi czas na wszystkich forach traktujących o zmianach w  Bisce umieszczano logo popierające ów protest.

 

Jacek Sobala podziękował za współpracę osobom, które jego zdaniem nie były dziennikarzami.  Jak powiedział Zależy mi na tym aby w radiu pracowali dziennikarze, a nie osoby zapowiadające utwory muzyczne. Jego zdaniem w BIS nie było miejsca dla osób, które prezentują tylko „ciężkie brzmienia” i nie mają osobowości radiowej. Wytłumaczył to tym, że te „autorskie programy” miały bardzo słabą słuchalność i dlatego też więc musiały zniknąć z anteny.

Odchodzili lubiani

Jak się okazało, Sobala nie lubił osobowości i dlatego z radia musieli odejść ci najpopularniejsi.        Z ramówki została także zdjęta najbardziej chyba popularna i można by powiedzieć ikona tej stacji Mocne Nocne (nadawane między północą a 6 rano), gdzie serwowano muzykę ciężką, choć pojawiała się tu także muzyka etniczna o lżejszym charakterze. Właśnie ta niesztampowa muzyka była pretekstem do jej usunięcia, tak jakby nie miała ona swych odbiorców. A właśnie to na nią słuchacze czekali najbardziej. Dowodem, niestety tylko dla jej prowadzących (Mariusz Filar,  Mariusz Gzyl, Włodzimierz Kleszcz i inni) pozostały liczne SMSy wysyłane przez słuchaczy. W miejsce Mocnych wszedł Nocny oddech muzyki. Łagodniejsze w brzmieniu. Warto byłoby wspomnieć o pewnej, swoistej dla usunietej audycji społeczności nocników, którzy organizowali przeróżne spotkania, już poza eterem, a których połączyła muzyka. Na forach udzielali się najczęściej do dziś można znaleźć jeszcze na portalach społecznych (Last Fm, Grono ) wątki związane z Nocnymi. Na odbywającym się w 2006 roku Woodstocku fani audycji rozbili obóz z transparentem „Bies Polskie Diablo” będące żartem z oficjalnego hasła radia. Wyrazili tym samym protest wobec zmian Sobali.

Sami redaktorzy, w tym najbardziej poszkodowany chyba Maks Cegielski wraz z Raperem Duże Pe pożegnali się ze słuchaczami rapując na antenie „Otwarty List do Radia Bis”. W nagraniu usłyszeć można było co nieco o „szczwanym lisie przysłanym przez PiS”. Raper oświadczył, że nie podoba mu się zdejmowanie z anteny części audycji z pobudek politycznych oraz projekt cięć, jakie zaplanował nowy dyrektor stacji. Sobala skomentował przeprowadzone zmiany zamieszczając na stronie internetowej stacji zdanie Sorry, i wybaczcie ziomale, ale chcę zrobić z Bis najlepsze radio w Polsce – inteligentne, oddychające, uśmiechnięte i rozkołysane. Jak mi nie pozwolą odejdę.

Pojawiły się kolejne zarzuty, tym razem odo osób nie związanych bezpośrednio z radiem, czyli słuchaczami: Media z definicji są wolne, jednak na dzień dzisiejszy pokusiłabym się o teorię, że jedyne wolne i niezależne media to media prywatne, komercyjne. Zmiany na stanowiskach, w ramówce i muzyce radia to nic innego jak zamach na wolność słowa. Nie chcemy się na to godzić. Setki internautów rozpoczęli protesty na rzecz odwołania nowego dyrektora i przywrócenia starego porządku radia. Ludzie protestują i nie zamierzają przestać dopóki nie osiągną swojego celu. Władza zabrała nam wszystko wciskając coraz to nowe reformy, zakazy, nakazy, już wystarczy, w wolnym demokratycznym Państwie nie ma miejsca na cenzurę i upolitycznianie mediów. Z podniesioną głową opowiadamy o wprowadzaniu demokracji w Iraku, a swoją własną zabijamy, gdzie tutaj jakikolwiek rozsądek?- napisał na forum Polskiego Radia jeden z forumowiczów.

Jak zmieniają się media, czyli co może dyrektor stacji publicznej,

Trzy lata po odejściu ze stacji zapytany przez portal wirtualne media.pl co było jego największym sukcesem Sobala odpowiada: Dziękuję, że pan o to pyta, bo wbrew złym językom Radio Bis to był mój sukces. Zastałem tam następującą sytuację: słuchalność na granicy błędu statystycznego, finanse w totalnym bałaganie, nadającym się do interwencji prokuratora. No i zastałem format radia autorskiego. Jednocześnie nie było żadnego badania, z którego wynikałoby, że ci autorzy, z trzema wyjątkami są jakkolwiek rozpoznawalni dla słuchaczy. Czyli radio robione za ogromną, za to państwową kasę bez racjonalnych przesłanek, że takie wydawanie pieniędzy z abonamentu ma sens. Wiele osób, a był wśród nich również Andrzej Jonas mówiło mi wtedy wprost, że ówczesne Radio Bis to – cytuję – „śmieć”. Wątpliwości budziły treści promowane w tym radiu, treści często ocierające się o demoralizację młodzieży. Nie na tym przecież powinna polegać misja radia publicznego. Jaki miałem wybór? Musiałem dokonać głębokich i odważnych zmian. Podkreślam – nie były one polityczne, ale merytoryczne i jakościowe”. Do tej pory trudno się jednak dowiedzieć o jakie demoralizujące treści chodziło.

Jak zmieniają się media, a co musi dziennikarz

Szkoda, że zapomniał o wspomnianym wyżej liście słuchaczy, którzy wyraźnie wskazują na znajomość i ogromną sympatię do tych autorów. Słuchalność nie musi ocierać się o granice słuchalności stacji komercyjnych. Nawet jeśli śladowa to nie słuchają jej ludzie, którzy są do tego zmuszani, ale z pewnością ci, którzy percepcję mają niezachwianą. Zmiany spowodowały odejście starych słuchaczy (powracających do niej sporadycznie), ale sprytna kampania reklamowa pozyskała nowych i tak z badań Radia Track wyniknęło, że w okresie wrzesień – listopad 2007. udział wyniósł 0,7 proc. W tym samym okresie w 2005 – 0,4% .

Dlaczego Sobala sprawił taki problem swoimi decyzjami? Dziennikarze nie chcieli zgodzić się bowiem na tzw. playlisty, czyli utwory wypuszczane w eter miał dobierać komputer. I mimo, iż jest to sposób powszechnie używany w innych stacjach to dziennikarze Bis nie chcieli się na to zgodzić. Od pracujących dało się usłyszeć niechęć do stacji komercyjnych, a przede wszystkim do muzyki tam serwowanej. Najgłośniejszy był w tym Kuba Wątły, szczera i bezkompromisowa osobowość, która jako kolejna musiała pożegnać się ze stacją. Dziennikarz, prowadził Wszystko Gra (pn – pt  6.00 – 9.00). Wspominając czasy przyjścia Sobali słychać było ironiczny ton. Nie bezpośrednio od swego dyrektora, ale od osób trzecich dowiedział się, że jest  – „wzorcowym debilem”.  Z taką więc opinią musiał pożegnać się ze stacją. Obecnie pracuje w Superstacji, gdzie prowadzi program „Krzywe Zwierciadło”.

Jak zmieniają się media, na przykładzie polityki

W kwietniu 2010 roku dziennikarz Kamil Dąbrowa wygrał proces z Sobalą. Sprawa dotyczyła naruszenia dobra osobistego Dąbrowy, a konkretnie zarzutu jaki wystosował wobec niego Sobala. W wywiadzie do branżowego pisma zarzucił mu doprowadzenie finansów Radia Bis, którym Dąbrowa wcześniej zarządzał, do stanu „totalnego bałaganu”. Zarzut ten powtarzał często, nie tylko wobec „Biski”.

Dąbrowa rozpoczął pracę w Polskim Radiu Bis w 2004 roku. Na stanowisku kierownika Redakcji Publicystycznej, wcześniej jako szef Radiostacji. To za jego „zarządów” Radio Bis zyskało na popularności. Wylansował około 137 gwiazd mikrofonu i ekranu.

„Kariera” w Trójce

Sobala odszedł sam. Zanim trafił do Trójki, miał jeszcze swój epizod w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Zastąpił tam Mariusza Wolskiego. Znając sytuację z Radia Bis wielu pracujących tam dziennikarzy nie było zadowolonych. Ci dziennikarze źle go wspominali i wielu podkreślało że Sobala do Jedynki wprowadził atmosferę niepewności. Dodawali przy tym, że w jeden dzień, ich dyrektor potrafił zwolnić kilka osób, z kolei dobrze miały osoby, które nowy szef polubił od razu. Zakazywał też między innymi zapraszania do radia „agentów”, czy mówienia na antenie o życiu osobistym braci Kaczyńskich. Tym samym, można by powiedzieć, że „wszędzie dobrze, gdzie nie ma Jacka Sobali”.

Do Trójki, której i tak zarzucano już upolitycznienie trafił więc w  niesławie 29 grudnia 2009 roku.

Jakim był tam szefem? Swoje plany ogłosił kilkanaście dni później. Cięć audycji autorskich ciąg dalszy: pracujący tam Hirek Wrona powiedział wówczas portalowi Newsweek.pl: Mam taką nieoficjalną ale pewną informację. Najbardziej boli mnie nie to, że mnie zdjęto z anteny, ale to, że zlikwidowano całe nocne pasmo, a noc w Trójce to były właśnie audycje autorskie. Od 1 lipca co noc słuchacze mogli słuchać powtórek audycji, które nadano w ciągu dnia. Ta audycja to Czarna Noc, a powody z jej rezygnacji zrzucono na karb finansów.

Jak zmieniają się media, medialnej Jacka Sobali w Radiu Bis i Trójce.

Zbigniew Zamachowski przez ponad pół roku zapraszał słuchaczy do Trójki swoim głosem.
W wyniku zastanej sytuacji zrezygnował. Zapraszał w 13 różnych wariantach, na przykład: „Trójka. Program 3 Polskiego Radia” lub „Zapraszamy do Trójki”. Minimum trzy razy w ciągu godziny, a w porannym i popołudniowym bloku nawet siedem razy na godzinę. Był głosem „Trójki”. Za darmo. Powodem dla którego zrezygnował są słowa Sobali, cytując: Komitet Przyjaciół „Trójki” (Zamachowski jest jego założycielem) zbierał pieniądze na program, by przy krachu abonamentu dać efekt w postaci uwłaszczenia się na publicznym majątku.

Najdonośniejszym echem obił się wywiad Wojciecha Manna dla Newsweeka, w którym wieloletni dziennikarz stacji wyraźnie zaatakował ówczesne dyrektorstwo Trójki: Nie sądzę, aby moja rozmowa z dyrektorem Sobalą dała jakikolwiek skutek. Próbował z nim rozmawiać szef trójkowego związku zawodowego Jerzy Sosnowski, wspierany przez bardzo dużą grupę pracowników. Efekt? Został zawieszony i zdjęty z anteny. A moja rozmowa z panem może wywołać debatę o tym, co się dzieje w Trójce. Choć, powiem szczerze, w przywrócenie normalności nie bardzo wierzę. (…) Niestety, to, co dzieje się teraz w Trójce, przypomina mi PRL. Jeśli prezes Polskiego Radia Jarosław Hasiński mówi, że „dynamika wzrostu słuchalności Trójki jest niewystarczająca”, to ja słyszę przestraszliwe kłamstwo i komunistyczną nowomowę. Już przerabiałem te metody zmiękczania ludzi. Właśnie w PRL. Myślę, że słuchacze od moich poglądów politycznych wolą moją muzykę i moje widzenie świata. Ale nie mogą czuć, że się sprzedaję. Jeśli tak dalej pójdzie, to nie widzę się w Trójce. Nie chcę mówić o misji, ale obowiązuje mnie uczciwość wobec słuchaczy.

Jak zmieniają się media w Polsce

Kolejnym dziennikarzem, który nie przypadł do gustu Sobali był Jerzy Sosnowski. Tym razem poszło o wolność słowa, a konkretnie wypowiedź dla portalu gazeta.pl : Skrytykował Sobalę za to, że postanowił oddać godzinny program dziennikarzom spoza „Trójki”: m.in. Bronisławowi Wildsteinowi, Rafałowi Ziemkiewiczowi z „Rzeczpospolitej” i Tomaszowi Sakiewiczowi z „Gazety Polskiej” oraz Danielowi Passentowi z „Polityki”. Dziennikowi Gazecie Prawnej Sobala mówił, że nie może zaakceptować recenzowania przez Sosnowskiego decyzji programowych. Według niego, wypowiedzi Sosnowskiego szkodziły wizerunkowi Trójki i „naruszają jej dobre imię”.

Sosnowski napisał list, który opublikował Newsweek Co się stało z nasza Trójką, w którym postawił (kolejne) zarzuty Sobali: Tymczasem z dyskryminacją mieliśmy do czynienia na co dzień. Wspomnę tylko o jednej sprawie. W marcu przeprowadzono w Polskim Radiu okresową ocenę pracowników, zresztą prawnie wadliwą, bo bez określenia, jaki mianowicie okres pracy jej podlega. Jacek Sobala zaniżył wówczas ocenę tym, którzy okazali się nie dość zachwyceni jego decyzjami. W efekcie zresztą 10 kwietnia, w dzień tragicznego wypadku pod Smoleńskiem, doszło w Trójce do groteskowej sytuacji, okazało się bowiem, że w okolicznościach ekstremalnych przy mikrofonie muszą zasiąść właśnie ci dziennikarze, którzy zyskali w oczach dyrektora najniższe noty. W gmachu Trójki nie pojawili się za to w pamiętną sobotę „nasi nowi koledzy”, choć oczywistą reakcją związanego ze stacją dziennikarza jest w tak dramatycznych chwilach błyskawiczne stawienie się w miejscu pracy. Przeciwko tej decyzji zarządu PR protestowali dziennikarze Trójki, jej byli pracownicy, a także warszawski oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Rafał Ziemkiewicz umieścił na stronie internetowej Newsweeka wpis w obronie Sobali: Znam mechanizm medialnych nagonek u nas i rozumiem, dlaczego podobne w swej istocie działania niekiedy zyskują nagłośnienie, a niekiedy nie interesują nawet psa z kulawą nogą. Sosnowski nie wyjaśnia jednak otwarcie, na czym polegała istota sporu między byłym dyrektorem Trójki, a związkiem zawodowym jej pracowników, przez co do opinii publicznej dociera wciąż polityczna interpretacja narzucana przez basujący związkowcom „salon”. Ponieważ wybory mamy już za sobą, a legenda o upolitycznieniu ukuta na potrzeby okładania czym popadnie PiS ugodziła między innymi w moje dobre imię, czuję się zmuszony dopowiedzieć wyraźnie to, co Sosnowski ukrył między wierszami.

W maju 2010 roku Sobala wziął udział w koncercie zorganizowanego ku pamięci tragicznie zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem. Wypowiedział tam dość ostre słowa: Musimy skończyć z tym łajdactwem. Zbigniew Hołdys, któremu Sobala proponował później audycje w Trójce napisał na swym Twitterze: Odpowiedziałem, że widziałem jego wystąpienie, w którym nazwał pół narodu łajdakami. Mówił w nim do tłumu „nie bójcie się, odzyskamy Polskę”, „łajdacy muszą się bać”. Zapytałem czyja jest Polska, skoro ją musi odzyskiwać? I kim są ci łajdacy? Czy to ja? Powiedziałem, że nie mogę przyjąć propozycji pracy od kogoś, kto mówi takie rzeczy. Zbladł i odszedł. Jak się potem dowiedziałem nikt mu czegoś takiego dotychczas w oczy nie powiedział. Szkoda. Ludzie powinni mówić takie rzeczy. funkcjonariuszom państwowym. By byli lepszymi ludźmi. Chyba, że przyjmiemy, iż moralność nie istnieje i została zastąpiona przez hipokryzję.

Jacek Sobala został odwołany 26 mają 2010 r. wieczorem za wystąpienie na wiecu poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego zorganizowanego przez Gazetę Polska. Do czasu powołania nowego dyrektora p.o. szefem Trójki został członek zarządu Polskiego Radia Wojciech Poczachowski. Na jego stanowisko powróciła Magda Jethon.

Jak zmieniają się media

Polityka medialna Sobali to zdaje się propisowska propaganda, ale nie w tym rzecz. Tam gdzie się pojawił wszelkimi siłami dokonywał zmian, które na dobre stacjom nie wychodziły. Tłumaczył się na jeden sposób: jego zmiany miały wynikać z fatalnej sytuacji w jakiej znajdowało się radio. Jednak aby można było mówić o zmianie na lepsze trzeba by pozostawić po sobie nie tylko opinie dobrego wodza, ale i stację, której da się słuchać, a nie, z której rezygnują słuchacze. Dobre radio to nie tylko sprawa programowo – strukturalna, ale i  personalna. Ludzie tam pracujący muszą czuć swą misję, a nie odgórny nakaz grupy trzymającej władzę. Sęk w tym, że o Jacku Sobali niewielu wypowiada się pozytywnie. Głosy obrony płyną z prawicowych kręgów:

Jak zmieniają się media

Odpierając zarzuty w sprawie radia BIS Sobala powiedział: Ja nie robię radia dla siebie, nie znalazłem w literaturze światowej przykładów formatowania radia pod kątem osób między 12. a 20. rokiem życia. Badania wykazały, że nasi słuchacze oczekują od nas rano informacji co 15 minut oraz prognozy pogody i dobrej muzyki. Teraz jesteśmy w stanie to zaprezentować. W radiu nie ma jednak miejsca na politykę, bo to nie interesuje naszych słuchaczy- dodał.

Na zarzuty Sosnowskiego odpowiesział: Wszystkie decyzje, jakie podjąłem, służyły budowaniu pluralizmu w mediach publicznych.    Gdy byłem dyrektorem radiowej Trójki, ta antena w każdym kolejnym badaniu notowała rekordowy wzrost. Każdemu życzę takich wyników. Ratujmy Trójkę, drodzy Państwo.

Jak zmieniają się media

Ratujmy ją przed zawłaszczeniem przez ludzi, którzy za nic mają wolne media. Ochrońmy nasze prawo do rzetelnej informacji i publicystyki, która nikogo nie dyskryminuje, tylko dlatego, że salonowi mentorzy sądzą inaczej, a salonowe pieski ujadają. Dlatego dziękuję Karnowskiemu, Wildsteinowi, Sakiewiczowi, Ziemkiewiczowi, Magierowskiemu, Wróblewskiemu, Godlewskiemu, Janeckiemu, Jonasowi (zrobił Pan bardzo dobrą audycję o Białorusi) i innym. Współczuję Passentowi, Michnikowi, Jastrunowi i innym, że nie starczyło im odwagi. Oni też mogli mówić o Polsce. W mojej wolnej Trójce mieli taką możliwość. Po moim odwołaniu Trójka pozostaje bez sternika. Czy zachowa swój niezależny charakter, czy np. zostanie sprywatyzowana, żeby pod nadzorem Sosnowskich tym lepiej wypełniać aksjomaty polityki miłości? Zobaczymy? Nie – posłuchamy.

Jak zmieniają się media

Warto zauważyć, że używane przez Sobalę słowo „wzrost” jest nieco nad wyraz. A to dlatego, że Trójka, jak i Bis notowały rekordową słuchalność, a nie owy wzrost co jest innym pojęciem. Wzrost niestety był niewielki. Po powrocie Magdy Jethon Trójka zyskała nieco świeżości, choć wielu nadal zarzucało jej upolitycznienie. Radio Bis, a obecnie Czwórka przypomina obecnie czasy swojej „świetności”, ale nie jest już to stacja załogi Kamila Dąbrowy.

Jak jest obecnie?

Od prawie roku (wrzesień 2017) jest dyrektorem Polskiego Radia. Zdążył już pozbyć się z Trójki dwóch ikon tej stacji: Roberta Kantereita i Artura Andrusa. Dał im bowiem ultimatum: albo praca w Polskim Radiu albo w stacjach niezależnych. A to dlatego, że zgodnie ze statusem Polskiego Radia dziennikarze nie mogą łączyć pracy w mediach publicznych z prywatnymi. Powód wydaje się absurdalny, ponieważ ich „dwutorowość” trwała już kilka lat. Obaj bowiem byli związani ze stacją TVN. Każdy z nich wybrał telewizję, choć z radiem byli związani od kilkudziesięciu lat. Przykre.

Ukryty majątek

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments